środa, 30 grudnia 2009

"Wychodne"

Wszyscy, którzy mają małe dzieci i którzy babcie mają za daleko wiedzą, że "wychodne"  - zwłaszcza we dwoje -  to wcale nie jest łatwa sprawa dla podobnych do nas, czyli dla "nabytków" miejsc, w których przyszło nam żyć. Rodziny daleko, jak przyjeżdżają to czasu jest za mało aby się nim z nimi nacieszyć. Więc nie ma mowy o pozostawieniu  maluszka pod opieką przyjezdnych i wyjściu tylko we dwoje. No ale stało się! Wczoraj nasz Michałek skończył 13 miesięcy i wczoraj po raz pierwszy od 13 miesięcy wyszliśmy razem!!! Tzn. tylko we dwoje.  Kierunek: KINO / spragnieni byliśmy obrazu, muzyki, przekazu wizualnego/.  Cel: Avatar /wszak należałoby się choć trochę orientować w najnowszych osiągnięciach współczesnego kina, a to przecież  produkcja 3D/. Godzina ataku: 22:30 /aby nie uronić ani chwili z cennego czasu z naszym maluszkiem, który nam pozostał do godziny "0"/. W zastępstwie nas czyli rodzicieli - babcia :). Cóż, pierwsze wyjście mamy za sobą, Michałek nawet się nie zorientował w całej akcji. Rano /za rano jak dla nas/ bezlitośnie obudził nas swoją gotowością do zabawy, że niby i  my jesteśmy wypoczęci po teoretycznie "dłuuuugim" śnie;). A sam film? Historia trochę baśniowa, trochę fantasy, na pewno bardzo kolorowa, urzekająca niezwykłą symbiozą ludzi navi i ich świata.




Powyższe zdjęcie i więcej o filmie tutaj.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Odliczanie....

I wcale nie odliczamy dni do przełomu roku 2009/2010.Ten nadchodzący czas nas nie martwi, nadejdzie jako naturalna kolej rzeczy i już. Martwi nas  inna sprawa, a mianowicie  - odliczamy dni do rozstania... Kilkugodzinnego ale systematycznego. 4 stycznia  wracam do pracy. Czas zamknąć etap bycia tylko we dwoje przez większą część dnia. Czas wrócić do życia zawodowego. Czas zamknąć za sobą drzwi rano i pozostawić za nimi nianię z moim małym Synkiem. Wiedziałam, że to nastąpi ale nie zdawałam sobie sprawy, że tak szybko minie nam ponad roczne bycie razem! A już  ten ostatni miesiąc mija jak w przyspieszonym tempie! Czy nasz maluszek jest gotowy na nową rzeczywistość? Czy ja jestem na nią gotowa? Hmmm.... Cóż, mamy jeszcze 6 CAŁYCH dni.....



sobota, 26 grudnia 2009

Końcówka Świąt = Początek blogowej przygody

I stało się! Pod koniec Świąt Bożego Narodzenia /na które czekaliśmy z utęsknieniem/ i pod koniec 2009 Roku, który był dla nas szczególnym czasem /o tym jeszcze wspomnę/ zaczynam blogować. Czyżby końcówki sprzyjały początkom? :) Oby!!! :)
Póki co kilka migawek naszej świątecznej rzeczywistości...

... kartki, które dotarły do znajomych i rodziny na czas, jako produkt naszej bożonarodzeniowej fabryki handmadowej


  i życzenia w nich skryte...



Nasza wiecznie zielona panna jest tego roku przyodziana w stroje bezpieczne, nietłukące, nieraniące małych ciekawskich łapek. Wszystko w związku z niezwykle ciekawym świata Michałkiem, który to obchodzi drugie w swoim życiu Święta Bożego Narodzenia, ale za to pierwsze "świadome", a na pewno pierwsze warte zbadania wszelkimi zmysłami. Dziecko dotyka, smakuje, wącha, sprawdza wytrzymałość słowem uczy się świata. Choinka więc ubrana w domowe pierniczki, suszone plasterki pomarańczy, sznurkowe bombki, aniołki, szydełkowe gwiazdki  i śnieżynki produkcji babci Michałka i słomiane ozdoby /te okazują się mało wytrzymałe w kontakcie z Dzieckiem/. Efektem takiej szaty naszej zielonej panny jest cudny korzenno-pomarańczowy zapach, który wokół siebie roztacza :)
 


 Mamy też anioły krążące nad stołem z Dobrą Nowiną



kilka mini choinek i udających choinki

 

I tyle na dziś... Dziecko smacznie śpi, pewnie śni o aniołkach, choinkach i wiszących na nich dobrach :)