sobota, 30 stycznia 2010

czym skorupka za młodu...

no właśnie... staram się więc już od teraz uczyć naszego chłopca, że po skończonej zabawie daną zabawką, należy ją odłożyć na miejsce. nie słucha. rzuca gdzie popadnie, bo myślami już jest przy kolejnej. a jak odłożę na miejsce, przypomina mu się, że z  nią jeszcze nie skończył. i znowu jest JEGO :)
to tylko jeden z wielu przykładów, ale już na nim widać, że wychowanie to TRUDNA sprawa :) i że wymaga konsekwencji, i cierpliwości. a mały człowiek, 14-sto miesięczny, ma już "swoje zdanie", i broni go zaciekle! oj, nie będzie łatwo!
jednak słuszność podjętych decyzji, założeń i celów wychowawczych daje siłę. wszak kształtujemy całkiem nowego człowieka...

poniedziałek, 25 stycznia 2010

a zima trzyma

Najdłuższy miesiąc w roku ma się ku końcowi. Najdłuższy w moim odczuciu. Bo styczeń to czas, kiedy mam już dość zimy, do wiosny jeszcze hu hu, do świąt i  rocznic rodzinnych jeszcze dalej, a w pracy młyn.
Mimo tego ostatni weekend minął nam baaaardzo miło i sympatycznie. Nie dość, że spędziliśmy ten czas z dziadkami i prababcią - a to już duży powód do radości, to jeszcze aura sprzyjała! Mam na myśli piękne słońce, które spowodowało, że otaczający nas krajobraz wydawał się bajkowym i magicznym. Śnieg skrzył się w promieniach słońca, drzewa pokryte lodem wyglądały na kryształowe, tylko wypatrywać Gerdy i Kaja w tym bajkowym świecie.... który pokryty białą pierzyną śnieżnego puchu wygląda na czysty i niewinny. Oto dowody, okupione niestety podrażnieniem skóry rąk..





 

środa, 13 stycznia 2010

tęsknoty

Listopad, grudzień i połowa stycznia za nami. Właściwie do wiosny bliżej niż dalej. Ale grzęznąc w śniegu,  wykonując akrobacje na ukrytej dla oka warstwie lodu albo odkopując auto zasypane przez ułatwiające ludziom życie osiedlowe spychacze śniegowe  trudno w to uwierzyć. Dlatego potrzebuję zwiastunów. Mała cebulka hiacynta w przezroczystym opakowaniu. Taka rokująca. Koniecznie muszę znaleźć i postawić na biurku w pracy. Bo tam zatrzymuję się na dłużej w ciągu dnia /bez ciągłego przemieszczania się za Maluszkiem, z Maluszkiem i obok Maluszka :)/, więc oko me będzie widziało, a serducho będzie się radowało :)
póki co ojcowsko synowskie odśnieżanie balkonu. sobotnie. zimowo. niebiesko.



Druga rzecz, która ostatnio powoduje że z tęsknotą wyglądam przez okno zimy to SMAKI. A właściwie ich wspomnienie. Dojrzewające w słońcu pomidory, cukinia o smaku cukini, świeża krucha sałata, mmmm....
Tym dostępnym teraz "warzywom" i "owocom" przypominającym je jedynie kształtem i kolorem mówimy stanowcze NIE. No, nie dokońca stanowcze, bo coś jeść trzeba ale okupione wyrzutami sumienia no i tą tęsknotą niesłabnącą...

Chodzi za mną od kilku dni najprostsze ale idealne, włoskie połączenie smaków. Plastry pomidora przełożone mozarellą, posypane świeżą bazylią i skropione oliwą z oliwek. Dlaczego? Oto winowajca!:



Nie sprofanuję jednak dania korzystając z obecnych twardych a wodnistych pseudopomidorów. Będę tęsknić...

W najbliższym czasie zapowiada się włoski obiadek ;) Ja tylko zjem. Nawet nie wybierałam ;) Czy to aby dobrze? Okaże się :)

Skoro już mowa o jedzeniu to wspomnę tylko, że jeśli tylko uda nam się osiągnąć sukces to napiszę o diecie Michałka. Póki co walczymy, obserwujemy, żałujemy i mamy nadzieję....

Oby do wiosny!

wtorek, 5 stycznia 2010

poczytaj mi mamo....

to nieśmiertelna seria książeczek dla dzieci drukowanych za  czasów mojego dzieciństwa:) Cieniutkie to były książeczki, niewielkiego formatu o wymiarach kwadratowych. Czyżby  był to ówczesny wstęp do dzisiejszej akcji "Cała Polska czyta dzieciom"?

Nasze  Dziecko ma już swoją mini biblioteczkę, a w niej pozycje ulubione, kultowe wręcz. Łatwo je zauważyć i wskazać pośród innych ze względu na sposób zużycia. Dziecko bowiem poza ich typowym przeznaczeniem /oglądanie obrazków  i zauważanie szczegółów na moje oko mniej istotnych;)/ pozycjami tymi: rzuca, trzęsie, jeździ na nich /po podłodze, po chodniku co zdecydowanie bardziej im szkodzi niż panele podłogowe/, wymachuje nimi, gryzie je  i depcze po nich. To się nazywa chłonąć literaturę wszystkimi zmysłami :) Nie możemy się już z M. doczekać wieczornego czytania bajek. Kolekcja tychże także rośnie. Pierwsza niedawna próba zakończyła się niepowodzeniem, Michałek był zainteresowany gównie szarpaniem za kartki w celu wykonania opisanych powyżej czynności.Ale jesteśmy cierpliwi, prędzej czy później będziemy się zamieniać w lektorów.

Póki co króluje u nas seria: Obrazki dla Maluchów. Chyba jedne z najtrwalej wykonanych książeczek dla najmłodszych. Piękne, kolorowe, wciąż od nowa odkrywane. Numerem jeden na tą chwilę jest "Boże Narodzenie".  Mamy dziecko "na czasie";)




Pozycje dla najmłodszych czytelników to zazwyczaj porządnie wydane, z grubymi kartkami, kolorowe  trwałe książeczki. Ale kiedy taki najmłodszy czytelnik upatrzy sobie którąś z pozycji i otrzyma ona szanowne miano ULUBIONEJ, to choćby nie wiem jak porządnie była wykonana po niedługim czasie wygląda tak:


Jaki jest sekret tej książeczki? Bardzo proste! Jest w niej KOPARA :) A więc cechy męskie uwidaczniają się na każdym kroku :)

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Nowa jakość życia

jest po pierwsze błyskawiczna: pobudka, praca, powrót, maksymalna zabawa z Maluszkiem, sen Maluszka, obiadek dla Maluszka na dzień następny, obiadek dla nas na dzień następny, sen, pobudka, praca, .... Aby się w  niej odnaleźć muszę odpocząć.

sobota, 2 stycznia 2010

uhu ha, uhu ha....

idzie zima! ale czy zła? jeśli biała, śnieżna i z lekkim mrozem to jesteśmy jak najbardziej za! W Święta mieliśmy wiosnę, ale za to Nowy Rok zafundowano nam w bieli :) I z lekkim przymrozkiem, który zrobił swoje... Dziś koło południa blisko 20 minut "odmrażaliśmy" samochód! Szyby były tak ściągnięte lodem jakby w nocy jakiś przepojony szampanem przechodzień wylał niedopity, bąbelkowy płyn na nasze auto, a resztę załatwił mały, złośliwy przymrozek A prawdziwe mrozy mają dopiero nadejść!

Wczorajszy dzień moi mężczyźni spędzili na męskim spacerze zamykając w ten sposób sezon spacerowy 2009. Efektem ich wyjścia są te oto zdjęcia zrobione w najbliższej okolicy naszego osiedla: Autor - mój M.:) Synuś grzecznie spał, czym też się przyczynił do powstania poniższych :)


 

Korzystając z okazji ostatnich minut Pierwszego Dnia Nowego Roku podsumuję krótko:
2009 był dla nas Rokiem Wielkich Zmian. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Obserwowaliśmy z nieukrywanym podziwem i zadziwieniem jak nasz Michaś /wchodząc w rok 2009 jako miesięczne niemowlę/ dzień po dniu poznawał Nas i otaczający Go świat. Jak stawiał pierwsze kroczki, jak błysnął w uśmiechu pierwszym ząbkiem, za którym pojawiło się 5 kolejnych /następne będziemy poznawać w 2010, narazie dziąsełka odpoczywają/, jak powiedział pierwsze TATA i MAMA:), jak kształtował się jego "charakterek", jak przybierał na wadze miesiąc po miesiącu wyrastając w ekspresowym tempie z kolejnych rozmiarów ubranek. I jak po męsku z zachwytem reagował na koparki, autobusy, dźwigi i inny, wszelkiej maści sprzęt budowlany. 2009 to też inna rzeczywistość dla nas, którzy sporo podróżowaliśmy  przed pojawieniem się w naszym życiu  Maluszka. Ale jak się okazało nasze Dziecko także polubiło podróżowanie /chyba za sprawą kilku podróży większych lub mniejszych odbytych jeszcze pod sercem mamusi;)/. Mamy za sobą pierwsze wspólne, dalekie wakacje i kilka mniejszych udanych wyjazdów. Rok 2009 zaliczamy więc do bardzo udanych, choć zupełnie innych od dotychczasowych wspólnie przeżytych lat :) A z każdym następnym rokiem będzie coraz ciekawiej.....  Osobiście nie mogę się doczekać kolejnej zimy i wypraw sankowych z naszym Michałkiem na pobliskie niewielkie pagórki, które to wypatrzyłam latem podczas naszych spacerków;)